0
amphi 28 października 2018 08:15
Wakacyjny wypad na Litwę plus okolice Białegostoku i Ryga

Postanowiliśmy sobie w te wakacje zrobić .. wakacje od podróży. Remont i różne sprawy.. Ale oczywiście czegoś strasznie nam brakowało. Nie wytrzymaliśmy długo i poszliśmy na mały kompromis: zamiast kolejnego lotu zdecydowaliśmy się na podróż samochodem. W nieznane. A to dlatego, że byliśmy już na trzech krańcach Polski, ale nigdy nie zdobyliśmy tego czwartego, czyli granicy z Litwą. A przecież polski biegun zimna, czyli Suwałki pobudzał moją wyobraźnię już w dzieciństwie. Czas więc poznać nowe miejsca. Po namyśle zdecydowaliśmy przejechać w pierwszy dzień ze Śląska do Białegostoku, w kolejny do Rygi, tam spędzić dwie noce, po czym udać się do litewskiej Kłajpedy na kilkudniowy odpoczynek.

Dzień pierwszy - Kraina Otwartych Okiennic i Białystok

Wyjechaliśmy wcześnie rano, by jak najszybciej dostać się do celu i zobaczyć jak najwięcej. A chcieliśmy odwiedzić Krainę Otwartych Okiennic, czyli wioski w okolicach Białegostoku. Dojazd zajął nam trochę czasu, ze względu na roboty drogowe, ale gps zaczął zachowywać się najdziwniej gdy byliśmy parę kilometrów od pierwszej wioski. 5km do celu i 20min? Samochodem? Tak! Okazało się, że Trześcianka, Soce i Puchły, które chcieliśmy zobaczyć połączone są nierównymi polnymi drogami. To nawet lepiej, bo w tym miejscu chyba nikt się nie spieszy. Piękne, drewniane domki, pola i lasy. Człowiek czuje się tak, jakby czas zatrzymał się kilkadziesiąt lat temu.

Image

Image

Na pierwszy ogień poszły Puchły. Znajduje się tam piękna cerkiew. Zbudowana została w miejscu gdzie według lokalnych wierzeń mieszkał człowiek chory na opuchliznę, który na szczycie lipy zobaczył ikonę Opieki Bogurodzicy i ozdrowiał. Zafascynowani pięknem kolorowej cerkwi chodziliśmy wokół, gdy nagle donośny głos nas zawołał. No nieźle – pomyśleliśmy. Weszliśmy na teren cerkwi bez pozwolenia i teraz się zacznie. Okazało się, że to przyjaciel księdza, pan Miron, który bez ceregieli i z ujmującą bezpośredniością przywitał nas i zaprosił do środka cerkwi. Było co oglądać ale i słuchać, bo nasz gospodarz nie tylko zna na wylot lokalną społeczność, ale i ma wykształcenie teologiczne. Naśmiewał się też z nas, katolików, ale w tak przemiły sposób, że uśmiech nie schodził z naszych twarzy. No może do momentu, gdy trzeba było jechać dalej, bo szkoda było odjeżdżać. Jeśli widzieliście „U Pana Boga za piecem”, to podczas tej wizyty czuliśmy się jakbyśmy znaleźli się wewnątrz tego filmu.

Image

Image

Image

Następnie zahaczyliśmy o Trześciankę, która również może pochwalić się piękną cerkwią

Image

Image

Image

Image


Z naszej listy zostały jeszcze Soce, kolejne kilka kilometrów ubitą, polną drogą i już mogliśmy podziwiać piękne, drewniane domki. Zabudowa wszystkich tych trzech wsi jest harmonijna i absolutnie urzekająca.

Image

Image

Image

Image

Z żalem opuściliśmy tą magiczną krainę i ruszyliśmy do Białegostoku. Ponieważ byliśmy już bardzo głodni priorytetem było znalezienie czegoś do zjedzenia. Po krótkim rekonesansie zamówiliśmy babkę ziemniaczaną czyli tutejszy specjał, zawierający boczek i inne delicje. Mam wrażenie, że to musi być przepyszne danie, ale najwyraźniej trafiliśmy na słaby lokal, bo smak był zaledwie „okey”.

Image

Sam Białystok to niewielkie miasteczko, całkiem przyjemne. Można odwiedzić Pałac Branickich, kościoły i cerkiew, co też zrobiliśmy. Do środka cerkwi mogliśmy wejść tylko na moment ze względu na ślub, który miał się tutaj odbyć. Po raz kolejny mieliśmy okazję doświadczyć nieprawdopodobnej gościnności mieszkańców Podlasia. Mianowicie pan odpowiedzialny za kwestie organizacyjne w cerkwi, przepraszał nas gorąco, że nie możemy jej dłużej zwiedzać i poświęcił nam kilkanaście minut objaśniając, co można zobaczyć w okolicy.

Image

Image

Image

Image


Zmęczeni udaliśmy się do hotelu i tutaj mogę dużo dobrego napisać o Ibis Styles Białystok: prawie nowy hotel, ładne pokoje, dobre śniadanie i miła obsługa. Do tego darmowa kawa i herbata w lobby oraz bezpłatny parking podziemny w przylegającym centrum handlowym.@Raphael dobry pomysł z mapami. Poniżej są dwie, kolejne będą się pojawiać w tekście na bieżąco

Cała trasa:
Image

Kraina otwartych okiennic:
Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (7)

raphael 28 października 2018 09:21 Odpowiedz
@amphi wrzucając linki do przebiegu trasy w mapach G, łatwiej będzie się zorientować co do przebiegu trasy, a zanosi się, że będzie fajna relacja
sdpndah 28 października 2018 15:40 Odpowiedz
Czekam na więcej :)
jekyll 28 października 2018 15:50 Odpowiedz
Lubię takie samochodowe szwędaczki :D Czekam na Rygę ;)
wasil10 29 października 2018 15:42 Odpowiedz
Fajna relacja z moich rodzinnych stron (czytaj. "niewielkie miasteczko" B-stok) :) szkoda, że robiąc tą pętelkę nie zahaczyliście o Wojszki niedaleko wioski Ryboły, którą mieliście na swojej trasie. Wojszki to kolejny, jeden z lepszych przedstawicieli Krainy Otwartych Okiennic. Czas tutaj naprawdę się zatrzymał. Gdzie jedliście babkę? Szkoda, że akurat średnio trafiliście... jest kilka wartych polecenia knajpek jeżeli chodzi o ten specjał. Czekam z niecierpliwością na dalszą część relacji.
lataczuk 29 października 2018 17:19 Odpowiedz
Hehe, "niewielkie miasteczko" jest w 10-tce najwiekszych miast w Polsce :).
sliwa122 29 października 2018 18:36 Odpowiedz
Ale wiadomo stereotypy pozostały. Dalej jesteśmy postrzegani jak drugi sort Polaka tego nic nie zmieni :) Wysłane z mojego SM-A300FU przy użyciu Tapatalka
amphi 29 października 2018 20:52 Odpowiedz
Heh, dawno się tak nie uśmiałem z samego siebie, jak teraz czytając Wasze komentarze. :lol: Faktycznie, według Wikipedii Białystok ma prawie 300 tysięcy mieszkańców. Ale będę się bronił :lol: : wcale nie wydaje się duży.Potraktujcie to jako komplement dla Białegostoku, miasto ma swój charakter i człowiek dobrze się tam czuje.@wasil10 co do babki ziemniaczanej, to byliśmy zmęczeni i zaraz w pobliżu natknęliśmy się na bar obiadowy i zwyczajnie dostaliśmy to za co zapłaciliśmy. O Rybołach wcześniej nie słyszałem, ale dzięki za informacje, bo przyda się. Okolice Białegostoku miały być tylko takim przystankiem w długiej drodze, a okazały się najmilej wspominaną częścią wyjazdu. Tak nam się ten region spodobał, że bardzo chcielibyśmy jeszcze wrócić, może z klimatycznym noclegiem w chatce, agroturystyce, czy leśniczówce, zahaczając również o Białowieżę, okolice Augustowa (?) i inne. Wszelkie sugestie mile widziane. Wy proponujecie, my jedziemy, a potem piszemy relację, wplatając w nią kompletnie nieprawdziwe informacje. :lol: